Kartka z pamiętnika...
Uśmiech. Jak wiele
radości potrafi wywołać w drugiej osobie?
Jak to jest, że pojawiający się na ustach ukochanej osoby sprawia, że nasze serce wybija szybszy rytm? Jak wiele magii w sobie zawiera?
Sam nie wiem…
Nigdy nie myślałem, że zakocham się w kimś tak mocno, że będę pragnął przebywać z tą osoba cały czas. Nigdy nie myślałem, że uśmiech tej osoby będzie jedną z tych rzeczy, którą pragnął będę widzieć rano, w południe, na wieczór…zawsze.
Nigdy nie myślałem, że wywołanie uśmiechu na twarzy tej osoby stanie się moim priorytetem.
A jednak.
Nigdy nie rozumiałem tych uczuć. Nie potrafiłem pojąć jak to jest, że za jeden mały gest ze strony osoby, którą się kocha ludzie potrafią zrobić wszystko.
Dziś wiem.
I wiem też, że za jeden jego uśmiech poszedłbym na koniec świata.
Jak to jest, że pojawiający się na ustach ukochanej osoby sprawia, że nasze serce wybija szybszy rytm? Jak wiele magii w sobie zawiera?
Sam nie wiem…
Nigdy nie myślałem, że zakocham się w kimś tak mocno, że będę pragnął przebywać z tą osoba cały czas. Nigdy nie myślałem, że uśmiech tej osoby będzie jedną z tych rzeczy, którą pragnął będę widzieć rano, w południe, na wieczór…zawsze.
Nigdy nie myślałem, że wywołanie uśmiechu na twarzy tej osoby stanie się moim priorytetem.
A jednak.
Nigdy nie rozumiałem tych uczuć. Nie potrafiłem pojąć jak to jest, że za jeden mały gest ze strony osoby, którą się kocha ludzie potrafią zrobić wszystko.
Dziś wiem.
I wiem też, że za jeden jego uśmiech poszedłbym na koniec świata.
- Louis.- powiedział Liam, gdy zobaczył jak jego przyjaciel już od godziny stoi przed lustrem i próbuje poprawić swój wygląd, zakładając coraz to inne ubrania.- Wyglądasz dobrze. Uwierz mi.
- Właśnie, że nie. Tylko spójrz na mnie. Zero stylu.- rzekł Louis zdejmując z siebie bluzkę i zakładając koszulę. – Harry zawsze wygląda świetnie, a ja? Kompletna porażka…nie spodobam mu się.
Mina Louisa zbladła, a na twarz wkradł się smutek, zabierając z nich radość spowodowaną jego dzisiejszą randką.
Liam podszedł do Louisa, położył dłoń na jego ramieniu i uniósł drugą ręka jego podbródek.
- Louis…-powiedział.- Naprawdę myślisz, że mógłbyś mu się nie spodobać? To bzdura. Uwierz mi…nie ważne co włożysz Harry i tak będzie patrzył na ciebie z ogromnym uwielbieniem w oczach. A wiesz czemu?- zapytał Liam, choć wcale nie oczekiwał odpowiedzi.- Bo Harry cię kocha. I to czy masz na sobie obcisłe rurki, czy zwykłe spodnie od dresu nie ma znaczenia, ponieważ dla Harr`ego nie liczy się to co msz na sobie, ale to co masz tutaj.- powiedział Liam wskazując palcem na klatkę piersiową Louisa.- Liczy się twoje wnętrze.
Louis spojrzał na swojego przyjaciela z błyszczącymi oczami i nadzieją wymalowaną na twarzy. Może Liam ma racje i nie powinien się tak przejmować? Jednak cichy głosik w jego głowie podpowiadał mu, że nawet jeśli tak jest, to Louis musi dobrze wyglądać, ponieważ to jest ich pierwsza prawdziwa randka i mimo wszystko musi zrobić na Harrym dobre wrażenie. By Harry był nim oczarowany. By nie przestał go chcieć.
- Załóż to.- powiedział Liam i wręczył mu białą bluzkę i ciemne rurki z materiału.- Do tego czarne szelki i będziesz wyglądał olśniewająco, a Harry nie będzie umiał oderwać od ciebie wzroku.
Louis uśmiechnął się tak bardzo szeroko i radośnie z wdzięcznością wymalowaną na twarzy. Posłał Liamowi buziaka w powietrzu, po czym udał się do łazienki by założyć swój nowy strój.
~~~*~~~
- Pokaż się.- powiedział Liam odwracając Louisa w swoją stronę. Wygładził jego koszulę i poprawił kołnierzyk.- Za ile Harry będzie?- zapytał
- Za jakieś pięć minut.- odpowiedział Louis lekko drżącym głosem.
- Spokojnie.- powiedział Liam widząc, że jego przyjaciel jest zdenerwowany. – Będzie dobrze. – potarł dłońmi ramiona szatyna w geście otuchy i posłał mu ciepły uśmiech, który Louis odwzajemnił.
- A ty…jak masz zamiar spędzić wieczór, skoro postanowiłeś zostawić mi wolne mieszkanie hm?- zapytał Louis, by choć na chwilę przestać myśleć o tym, że za chwilę ma randkę z Harrym. Cieszył się z tego i to bardzo, ale jednocześnie martwił, ponieważ było tyle rzeczy, które mogły pójść nie tak. A Louis zdecydowanie nie chciał, żeby tak było.
Na twarzy Liama pojawił się uśmiech, tak bardzo duży i radosny. I Louis pomyślał, że dawno nie widział Liama tak szczęśliwego jak w tej chwili.
- Spotykam się z Nialler`em.- powiedział.- Mamy zamiar obejrzeć mecz.- dodał.
- Nialler?- zapytał Louis.- Przyjaciel Harry’ego?
- Tak.- odpowiedział Liam i posłał przyjacielowi uśmiech.
- Skąd się znacie?- zapytał szatyn ciekawy znajomości swojego przyjaciela i Nialla. Nie przypominał sobie by Liam kiedykolwiek wspominał mu, że się znają lub przyjaźnią.
- Poznaliśmy się w szpitalu. Niall zawsze odwiedzał Harry’ego. I tak jakoś…samo wyszło.- powiedział Liam i spuścił wzrok, a Louis mógł dostrzec rumieniec, który wkradł się na jego policzki.
Już chciał coś powiedzieć, lecz przeszkodził mu dzwonek do drzwi, który rozbrzmiał dokładnie w tym samym momencie, w którym zegar na ścianie wybił godzinę dziewiętnastą.
Louis wziął głęboki oddech po czym podszedł do drzwi i otworzył je. Jego oczom ukazał się uroczy widok. Przed nim stał Harry. Miał na sobie brązowy płaszcz i szyje owiniętą białym szalikiem. Jego brązowe loczki przyozdobione były płatkami śniegu, który padał z nieba. Chłopak miał zarumienione policzki i czerwony od zimna nos. Jego zielony oczy świeciły się jasnym blaskiem i można było zobaczyć w nich ogromną radość i podekscytowanie. W policzkach widoczne były dwa dołeczki, a uśmiech chłopaka, który rozświetlał jego twarz był najpiękniejszą rzeczą, jaką Louis kiedykolwiek widział.
- Harry... – powiedział Louis uśmiechając się szeroko i wpuszczając Harry`ego do mieszkania.
Harry przestąpił próg i zaczął zdejmować płaszcz. W tym czasie Louis obserwował jego ruchy nie będąc zdolnym do oderwania od niego wzroku.
- To ja wam nie będę przeszkadzał.- powiedział Liam biorąc swoją kurtkę.- Miłego wieczoru.- dodał po czym opuścił mieszkanie.
Harry zdjął swój płaszcz i podszedł do Louisa. Miał na sobie ciemne rurki i delikatnie różową koszulę w białą kratkę. Do tego czarna marynarka i jasno niebieska mucha pod szyją. Wyglądał tak bardzo pięknie i uroczo, że Louisowi zaparło dech w piersiach.
Harry podszedł bliżej do szatyna, położył mu dłoń na policzku i potarł delikatnie kciukiem jego powierzchnię.
- Loulou... – powiedział po czym złożył delikatny jak motyl pocałunek na ustach Louisa.- Ślicznie wyglądasz.
Szatyn zarumienił się i spuścił wzrok. Nikt jeszcze nigdy nie powiedział mu czegoś takiego.
- Ty też.- rzekł i odważył się spojrzeć na Harry’ego. W oczach Loczka tańczyły iskierki radości, a jego usta rozciągały się w uśmiechu. Widząc to Louis też się uśmiechnął po czym pocałował delikatnie wargi Harry’ego.
- Chodź.- Powiedział łapiąc chłopaka za dłoń i prowadząc do salonu. – Przygotowałem coś dla nas.
Harry podreptał za Louisem do salonu splatając ich palce razem. Po drodze rozglądał się dookoła starając się zapamiętać wygląd mieszkania Louisa, które swoją drogą było bardzo przytulne. Ściany w korytarzu były koloru szarego z małymi turkusowymi detalami. Na ścianie wisiała mała lampka z białym abażurem, a tuż obok drzwi znajdowała się niewielka komoda z ciemnego drewna. Wszystko to sprawiało, że wnętrze było bardzo ciepłe i przytulne. Gdy już znaleźli się w salonie Harry stanął obok Louisa, a jego usta otworzyły się, pełne zdziwienia. Jego oczom ukazał niewielki pokój w kolorze kremowym z jedną, największą ścianą w kolorze czerwonym. Po prawej stronie znajdowała się szafka na której stał telewizor, a obok niej stojak na płyty. Po przeciwnej stronie stała piętrowa półka, na której leżały książki i stały figurki. Tuż przed nią znajdowała się brązowa sofa, a obok niej, na środku pokoju stał mały, drewniany stolik ze szklanym blatem , a na nim dwa talerzyki, tort czekoladowy, wino i trzy grube świece. Dekorację dopełniały płatki róż porozrzucane na stoliku i małe zapachowe świeczki, które porozstawiane były na półkach w całym pokoju. Światło w pokoju było przygaszone dzięki czemu panował tu półmrok tworząc romantyczną atmosferę.
Harry nie wiedział co powiedzieć. Był w szoku, a po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło gdy tylko pomyślał o tym, że Louis zrobił to wszystko tylko dla niego.
- Podoba ci się?- usłyszał cichy szept, tuż przy swoim uchu.
Harry odwrócił głowę w kierunku Louisa i posłał mu największy i najbardziej szczery uśmiech na jaki go było stać.
- Bardzo.- odpowiedział i złożył delikatny pocałunek na ustach Louisa.
- Cieszę się.- powiedział Louis uśmiechając się i pociągnął loczka na kanapę, jednocześnie siadając na niej.- Przygotowałem to wszystko ponieważ chciałem, żeby ten wieczór był wyjątkowy. Ty jesteś wyjątkowy Harry i dlatego chciałem, żeby ten wieczór też taki był.
Louis patrzył się prosto w szmaragdowe tęczówki Harry’ego, w których kryło się szczęście. Mógł dostrzec również rumieniec, który oblał jego policzki, gdy tylko dotarły do niego słowa Louisa.
Szatyn również nie mógł powstrzymać uśmiechu widząc tak bardzo uradowaną twarz młodszego chłopaka.
Po chwili Harry przysunął się bliżej do Louisa. Przyłożył dłoń do policzka szatyna i potarł delikatnie kciukiem jego wierzch.
- Ten wieczór z pewnością będzie wyjątkowy. –rzekł Harry zmniejszając jeszcze
bardziej odległość między nimi. – A wiesz czemu?- spytał patrząc w lazurowe
tęczówki Louisa.- Bo będziesz obok. – powiedział i przywarł do ust Louisa
składając na nich pocałunek.
W oku szatyna zakręciła się łza, która już po chwili spłynęła po jego delikatnie zarumienionym policzku. Harry starł ją opuszkiem swojego palca po czym złożył jeszcze jeden pocałunek na ustach Louisa i odsunął się, jednak nie daleko. Tylko tyle by móc zobaczyć w pełnej okazałości twarz swojego chłopaka, którą w tej chwili rozświetlał uśmiech. Harry odwzajemnił gest, ukazując swoje dwa dołeczki i wtulił się w szyje Louisa oplatając go jednocześnie ramionami w pasie.
Większość wieczoru spędzili w swoich objęciach siedząc na kanapie, rozmawiając i oglądając komedie, a ich palce splecione były razem. Ciasto czekoladowe powoli znikało z talerzyka, a butelka wina którą postawił Louis była już do połowy pusta.
Harry siedział na kanapie w objęciach Louisa i składał delikatne pocałunki na jego szyi, kompletnie ignorując film, który właśnie oglądali. Louis mruczał cicho, starając skupić się na scenie, która właśnie miała miejsce w filmie, lecz po chwili darował sobie będąc pod wpływem dotyku Harry’ego i odchylił głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp do niej. Loczek korzystając z tego usiadł okrakiem na kolanach Louisa nie przerywając całowania jego szyi. Scałował ścieżkę swoimi pocałunkami wzdłuż szyi szatyna, poprzez jego brodę docierając do kącika ust i składając w nim delikatny pocałunek. Louis poddał się tej przyjemności, jaką było bycie całowanym przez Harry’ego i przymknął powieki. Harry widząc jak bardzo podoba się Louisowi to wszystko co robi zaczął składać delikatne jak motyl pocałunki na całej jego twarzy by po chwili złączyć ich wargi w namiętnym pocałunku.
Po chwili znów zszedł swoimi pocałunkami na szyje Louisa tym razem zostawiając na niej ślad w postaci ciemnej plamki.
- Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś mój.- szepnął Harry do ucha szatynowi, przygryzając jednocześnie jego płatek.
Louisa przeszedł dreszcz na gest loczka, a cichy jęk opuścił jego usta.
- Tylko twój.- odrzekł Louis i wpił się w wargi loczka.
Całowali się namiętnie i zachłannie, jak jeszcze nigdy. Dreszcze przyjemności i podniecenia przechodziły przez ich ciała, gdy ich języki walczyły o dominację, a biodra ocierały się o siebie. Pożądanie rosło w nich z każdą chwilą i w pewnym momencie Harry nie wytrzymał.
- Louis ja…chcę tego.- rzekł Harry przerywając pocałunek i wpatrując się w oczy swojego chłopaka.
- Ja też tego chcę Harry.- powiedział Louis z powrotem złączając ich usta w pocałunku.- Sypialnia?
- Tak.- powiedział Harry, a Louis podniósł się z kanapy biorąc Harry’ego na ręce. Chłopak objął nogami jego talie zderzając ze sobą ich miednice. Z ich gardeł wydostał się głośny jęk i obaj mogli poczuć jak bardzo twardzi byli.
Louis kierował się z Harrym na rękach do swojej sypialni, nie przestając go całować. Gdy już tam dotarli położył delikatnie Harry’ego na łóżku i spojrzał w jego oczy. Były ciemne od pożądania i świeciły się jasnym blaskiem.
- Jesteś pewny, że tego chcesz?- zapytał Louis, chcąc upewnić się, że to co robi jest właściwe.- Nie znamy się długo i...
- Chcę. – odpowiedział pewnie Harry przerywając Louisowi.- Chyba, że ty…
- Chcę.- przerwał mu Louis.- Chcę to zrobić właśnie z tobą Harry.
Harry uśmiechnął się i po raz kolejny tego wieczoru złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Tę noc, spędzili w blasku księżyca, którego światło wpadało do pokoju przez odsłonięte okno i oświetlało ich nagie ciała, kochając się w towarzystwie cichych westchnień i jęków wydostających się z ich gardeł i przeszywających powietrze dookoła. Raz za razem obdarzali usta drugiego chłopaka pocałunkiem- raz delikatnym innym razem namiętnym i zachłannym, ale pełnym miłości, która w nich była ukryta. Ich dłonie wędrowały po skórze drugiego chłopaka z niewiarygodną delikatnością, odkrywając ją i poznając każdy jej zakamarek, pragnąc jednocześnie zapamiętać jak najwięcej. Szczytowali, a wyznania miłości wydostające się z ich gardeł otaczały ich i rozbrzmiewały w ich uszach, malując uśmiech na twarzy i uczucie szczęścia w środku, kiedy po skończonym stosunku wtulali się w siebie.
Tej nocy zasnęli otoczeni ramionami swojej miłości - zmęczeni, z zarumienią, mokrą i błyszczącą od potu skórą oraz potarganymi włosami, jednak szczęśliwsi niż kiedykolwiek .
W oku szatyna zakręciła się łza, która już po chwili spłynęła po jego delikatnie zarumienionym policzku. Harry starł ją opuszkiem swojego palca po czym złożył jeszcze jeden pocałunek na ustach Louisa i odsunął się, jednak nie daleko. Tylko tyle by móc zobaczyć w pełnej okazałości twarz swojego chłopaka, którą w tej chwili rozświetlał uśmiech. Harry odwzajemnił gest, ukazując swoje dwa dołeczki i wtulił się w szyje Louisa oplatając go jednocześnie ramionami w pasie.
Większość wieczoru spędzili w swoich objęciach siedząc na kanapie, rozmawiając i oglądając komedie, a ich palce splecione były razem. Ciasto czekoladowe powoli znikało z talerzyka, a butelka wina którą postawił Louis była już do połowy pusta.
Harry siedział na kanapie w objęciach Louisa i składał delikatne pocałunki na jego szyi, kompletnie ignorując film, który właśnie oglądali. Louis mruczał cicho, starając skupić się na scenie, która właśnie miała miejsce w filmie, lecz po chwili darował sobie będąc pod wpływem dotyku Harry’ego i odchylił głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp do niej. Loczek korzystając z tego usiadł okrakiem na kolanach Louisa nie przerywając całowania jego szyi. Scałował ścieżkę swoimi pocałunkami wzdłuż szyi szatyna, poprzez jego brodę docierając do kącika ust i składając w nim delikatny pocałunek. Louis poddał się tej przyjemności, jaką było bycie całowanym przez Harry’ego i przymknął powieki. Harry widząc jak bardzo podoba się Louisowi to wszystko co robi zaczął składać delikatne jak motyl pocałunki na całej jego twarzy by po chwili złączyć ich wargi w namiętnym pocałunku.
Po chwili znów zszedł swoimi pocałunkami na szyje Louisa tym razem zostawiając na niej ślad w postaci ciemnej plamki.
- Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś mój.- szepnął Harry do ucha szatynowi, przygryzając jednocześnie jego płatek.
Louisa przeszedł dreszcz na gest loczka, a cichy jęk opuścił jego usta.
- Tylko twój.- odrzekł Louis i wpił się w wargi loczka.
Całowali się namiętnie i zachłannie, jak jeszcze nigdy. Dreszcze przyjemności i podniecenia przechodziły przez ich ciała, gdy ich języki walczyły o dominację, a biodra ocierały się o siebie. Pożądanie rosło w nich z każdą chwilą i w pewnym momencie Harry nie wytrzymał.
- Louis ja…chcę tego.- rzekł Harry przerywając pocałunek i wpatrując się w oczy swojego chłopaka.
- Ja też tego chcę Harry.- powiedział Louis z powrotem złączając ich usta w pocałunku.- Sypialnia?
- Tak.- powiedział Harry, a Louis podniósł się z kanapy biorąc Harry’ego na ręce. Chłopak objął nogami jego talie zderzając ze sobą ich miednice. Z ich gardeł wydostał się głośny jęk i obaj mogli poczuć jak bardzo twardzi byli.
Louis kierował się z Harrym na rękach do swojej sypialni, nie przestając go całować. Gdy już tam dotarli położył delikatnie Harry’ego na łóżku i spojrzał w jego oczy. Były ciemne od pożądania i świeciły się jasnym blaskiem.
- Jesteś pewny, że tego chcesz?- zapytał Louis, chcąc upewnić się, że to co robi jest właściwe.- Nie znamy się długo i...
- Chcę. – odpowiedział pewnie Harry przerywając Louisowi.- Chyba, że ty…
- Chcę.- przerwał mu Louis.- Chcę to zrobić właśnie z tobą Harry.
Harry uśmiechnął się i po raz kolejny tego wieczoru złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Tę noc, spędzili w blasku księżyca, którego światło wpadało do pokoju przez odsłonięte okno i oświetlało ich nagie ciała, kochając się w towarzystwie cichych westchnień i jęków wydostających się z ich gardeł i przeszywających powietrze dookoła. Raz za razem obdarzali usta drugiego chłopaka pocałunkiem- raz delikatnym innym razem namiętnym i zachłannym, ale pełnym miłości, która w nich była ukryta. Ich dłonie wędrowały po skórze drugiego chłopaka z niewiarygodną delikatnością, odkrywając ją i poznając każdy jej zakamarek, pragnąc jednocześnie zapamiętać jak najwięcej. Szczytowali, a wyznania miłości wydostające się z ich gardeł otaczały ich i rozbrzmiewały w ich uszach, malując uśmiech na twarzy i uczucie szczęścia w środku, kiedy po skończonym stosunku wtulali się w siebie.
Tej nocy zasnęli otoczeni ramionami swojej miłości - zmęczeni, z zarumienią, mokrą i błyszczącą od potu skórą oraz potarganymi włosami, jednak szczęśliwsi niż kiedykolwiek .
~~~
Ugh! Najgorszy rozdział ever! Najgorszy...nie mam słów.
Miał być jutro, ale cóż...jest dziś. Jutro najzwyczajniej w świecie nie będę miała czasu, by go wrzucić, a jeśli nie zrobię tego dziś, to prawdopodobnie przez najbliższy tydzień również by go nie było.
Jak już pisałam - jest beznadziejny, dlatego spokojnie możecie mówić, jak bardzo jest zły.
Och i dziękuje za te dwa komentarze. Nawet nie wiecie ile radości mi sprawiły. :)
Komentujcie. Wasza opinia na prawdę dużo dla mnie znaczy. :)
Do napisania!
Ugh! Najgorszy rozdział ever! Najgorszy...nie mam słów.
Miał być jutro, ale cóż...jest dziś. Jutro najzwyczajniej w świecie nie będę miała czasu, by go wrzucić, a jeśli nie zrobię tego dziś, to prawdopodobnie przez najbliższy tydzień również by go nie było.
Jak już pisałam - jest beznadziejny, dlatego spokojnie możecie mówić, jak bardzo jest zły.
Och i dziękuje za te dwa komentarze. Nawet nie wiecie ile radości mi sprawiły. :)
Komentujcie. Wasza opinia na prawdę dużo dla mnie znaczy. :)
Do napisania!
ALE NIESPODZIANKA *-* weszłam na bloga, a tu nowy rozdział *-*
OdpowiedzUsuńkochanie, cudowny jest ;> musisz być z niego zadowolona ;>
Myślałam że scena larrego będzie bardziej opisana ale ogólnie jest git :-) i nie przejmuj się że najgorszy. Każdy ma wzloty i upadki. Oczywiście życzę weny i następnego rozdziału:-)
OdpowiedzUsuńW.J.
a mi się bardzo podoba < 3 na prawdę ; ) te rozdziały, każdy jest napisany tak cudownie, delikatnie ze normalnie czytam z wielkim uśmiechem na twarzy ;)) Bardzo lubię to opowiadanie < 3 Jest tak strasznie słodkie < 3
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zaczęłam czytać twojego bloga i muszę powiedzieć, że jestem nim oczarowana ;* Historia jest genialna i taka... wyjątkowa. Coś cudownego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://story-about-larry-stylinson.blogspot.com/
Jaki tam najgorszy, jest świetny ! Co prawda dopiero zapoznaję się z historią, ale wszystko nadrobię. Aktualnie pozostaje mi tylko życzyć weny i oczekiwać następnego ♥
OdpowiedzUsuń