Kartka z pamiętnika
Podobno miłość
przychodzi nagle i bez ostrzeżenia. Nie pyta nas o pozwolenie.
Sądziłem, że w moim przypadku będzie inaczej. Że sam zdecyduje o tym, kiedy się zakocham.
Myliłem się…
Chciałem znaleźć miłość. Tymczasem to ona znalazła mnie…
Sądziłem, że w moim przypadku będzie inaczej. Że sam zdecyduje o tym, kiedy się zakocham.
Myliłem się…
Chciałem znaleźć miłość. Tymczasem to ona znalazła mnie…
Louis obudził się następnego ranka podekscytowany i
poddenerwowany zarazem. Szybko wstał i wykonał poranną toaletę. Spojrzał na
zegarek, który wskazywał godzinę dziewiątą piętnaście. Miał jeszcze dużo czasu.
Mimo to postanowił się ubrać. Stanął przed szafą i nie wiedział co na siebie
włożyć. Jeszcze nigdy jego ubrania nie wydawały mu się tak bardzo zwykłe i
nijakie. Wyciągał po kolei każdą rzecz po czym spoglądał na nią i wyrzucał
przez ramie do tylu stwierdzając, że się nie nadaje.
Im dłużej tak stał, tym więcej wątpliwości wkradało się do jego umysłu.
Co jak nie spodoba się Harry`emu? Co jak chłopak stwierdzi, że Louis nie jest taki na jakiego wygląda i nie będzie chciał mieć z nim więcej do czynienia. Louis bał się tego. Bał się, że jak Harry pozna go lepiej i zobaczy jaki Louis jest naprawdę to nie będzie chciał już się z nim zadawać. Bo wszyscy z którymi szatyn miał wcześniej do czynienia właśnie tacy byli. Lubili Louisa za to jak wyglądał nie za to jaki był naprawdę.
Dlatego tak bardzo chciał dobrze wyglądać przed Harrym. Chciał mu się podobać. Chciał by Harry go lubił. Zależało mu.
- Nie musisz się tak stroić Lou. Harry i tak będzie tobą zachwycony.- powiedział Liam, którego głowa spoglądała na Louisa zza drzwi.
Liam Payne- najlepszy przyjaciel Louisa Tomlinsona. Chłopak o sarnich oczach, w których zawsze kryła się radość, bladych policzkach, którym rzadko kiedy towarzyszyły rumieńce i krótkich brązowych włosach lekko postawionych do góry. Zawsze uśmiechnięty i gotowy pomóc w każdej sytuacji. I to Louis lubił w nim najbardziej. Liam miał wielkie serce i nie potrafił przejść obojętnie obok czyjegoś cierpienia. Miał w sobie tyle dobroci i zrozumienia, że Louis był pewny, iż gdyby tylko mógł pomieścił by cały świat.
- A co jak nie?- zapytał szatyn patrząc na Liama, który teraz podszedł do niego i stanął obok.- Co jak mu się nie spodobam?
-Spodobasz się. Jestem tego pewny.- Liam posłał Louisowi ciepły i wspierający uśmiech po czym wziął do ręki jego spodnie i bluzkę.- Załóż to.- powiedział.- Będzie idealnie.
I Louis uwierzył Liamowi. Bo w Liamie było coś, co sprawiało, że Louis mu ufał. Ponieważ Liam jeszcze nigdy go nie zawiódł.
Im dłużej tak stał, tym więcej wątpliwości wkradało się do jego umysłu.
Co jak nie spodoba się Harry`emu? Co jak chłopak stwierdzi, że Louis nie jest taki na jakiego wygląda i nie będzie chciał mieć z nim więcej do czynienia. Louis bał się tego. Bał się, że jak Harry pozna go lepiej i zobaczy jaki Louis jest naprawdę to nie będzie chciał już się z nim zadawać. Bo wszyscy z którymi szatyn miał wcześniej do czynienia właśnie tacy byli. Lubili Louisa za to jak wyglądał nie za to jaki był naprawdę.
Dlatego tak bardzo chciał dobrze wyglądać przed Harrym. Chciał mu się podobać. Chciał by Harry go lubił. Zależało mu.
- Nie musisz się tak stroić Lou. Harry i tak będzie tobą zachwycony.- powiedział Liam, którego głowa spoglądała na Louisa zza drzwi.
Liam Payne- najlepszy przyjaciel Louisa Tomlinsona. Chłopak o sarnich oczach, w których zawsze kryła się radość, bladych policzkach, którym rzadko kiedy towarzyszyły rumieńce i krótkich brązowych włosach lekko postawionych do góry. Zawsze uśmiechnięty i gotowy pomóc w każdej sytuacji. I to Louis lubił w nim najbardziej. Liam miał wielkie serce i nie potrafił przejść obojętnie obok czyjegoś cierpienia. Miał w sobie tyle dobroci i zrozumienia, że Louis był pewny, iż gdyby tylko mógł pomieścił by cały świat.
- A co jak nie?- zapytał szatyn patrząc na Liama, który teraz podszedł do niego i stanął obok.- Co jak mu się nie spodobam?
-Spodobasz się. Jestem tego pewny.- Liam posłał Louisowi ciepły i wspierający uśmiech po czym wziął do ręki jego spodnie i bluzkę.- Załóż to.- powiedział.- Będzie idealnie.
I Louis uwierzył Liamowi. Bo w Liamie było coś, co sprawiało, że Louis mu ufał. Ponieważ Liam jeszcze nigdy go nie zawiódł.
~~~*~~~
Wybiła godzina czternasta, a Harry opuścił salę 206 z
Niallem u boku i nadzieją w sercu na spotkanie Louisa.
Harry czekał na szatyna cały ranek i południe co chwila zerkając na drzwi, lecz ten się nie pojawił. Mimo to Harry wierzył, bo Liam powiedział, że przyjdzie, a Harry nie miał powodów by mu nie wierzyć. Bo Liam jeszcze nigdy nie okłamał Harry`ego.
Więc Harry opuścił salę 206 udając się w stronę recepcji, gdzie stał już Liam z plikiem kartek w ręce.
- A więc Harry- powiedział Liam uśmiechając się do niego.- Twój wypis.- wręczył mu białą kartkę, na której widniały litery zapisane czarnym atramentem.- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, niekoniecznie tutaj.
Harry uścisnął rękę Liama po czym odwrócił się chcąc odejść, lecz jego ciało natrafiło na przeszkodę. Podniósł oczy do góry gotowy przeprosić, lecz jego wzrok napotkał tak bardzo niebieskie tęczówki Louisa i Harry zapomniał języka w buzi.
Zrobiło mu się gorąco, a jego serce zaczęło wybijać szybszy rytm, gdy tylko uświadomił sobie przed kim właśnie stoi.
Louis.
Przyszedł. Uśmiech wstąpił na jego twarz, ukazując dwa dołeczki.
Harry odsunął się od szatyna na bezpieczną odległość, wciąż jednak patrząc na niego.
- Przepraszam- wyszeptał Harry.
- Nie szkodzi. Louis Tomlinson.- przedstawił się wyciągają ku niemu dłoń i uśmiechając się.
- Harry Styles.- Loczek uścisnął jego dłoń i również się uśmiechnął.
W brzuchu szatyna wybuchło stado motyli gdy tylko ich dłonie się zetknęły, a Louis nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wkradł mu się na usta gdy tylko zobaczył te dwa urocze dołeczki Harry`ego.
- Jesteś przyjacielem Liama?- zapytał Harry, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo głupie to było.
- Tak. A ty jesteś jego pacjentem. Zgadza się?- zapytał Louis uśmiechając się wesoło.
- Dokładnie tak.
Harry nie wiedział, czy Liam powiedział mu, że Harry chciał aby Louis przyszedł czy zachował to dla siebie. W tej chwili to nie było ważne. Louis tu był i rozmawiał z nim. I to się liczyło.
Louis z kolei nie zamierzał zdradzać celu swojej wizyty, zamiast tego pozostawiając Harry`ego w stanie nie wiedzy co do jego wczorajszej rozmowy z Liamem.
Louis stał i przyglądał się Harry`emu nie mogąc zrozumieć jak można być aż tak bardzo idealnym.
Harry miał mnóstwo czekoladowych loczków na głowie, szmaragdowe tęczówki, w których Louis zatonął już za pierwszym razem i usta- pełne, malinowe, idealne do….ugh. Louis!
- Jesteś piękny wiesz?- słowa Louisa wyszły z jego ust zanim zdołał je przemyśleć.
Harry zarumienił się.
-Nie tak jak ty.- odpowiedział spuszczając wzrok na swoje buty.
Na twarz chłopaka wkradł się jeszcze większy rumieniec, a Louis mógł przysiąść, że w tej chwili jego serce stanęło.
Niepewnie podniósł podbródek Harry`ego ku górze i jeszcze raz spojrzał w jego zielone jak trawa oczy, które teraz świeciły się dziwnym blaskiem, a Louis uśmiechnął się wiedząc, że to on jest tego powodem.
To było takie dziwne i zarazem przyjemnie mieć Harry`ego tuż obok. Takie nowe. Bo Louis jeszcze nigdy nie pragnął nikogo w ten sposób.
-Harry…-odezwał się Niall, który do tej pory stał obok Liamia i przyglądał się całej tej sytuacji.- Nie chciałbym cię popędzać, ale musimy już iść.
Harry odsunął się od Louisa.
Dopiero teraz dotarło do niego co się właściwie dzieje. Był zażenowany tą sytuacją, ale jednocześnie szczęśliwy bo Louis był tu. I loczek mógłby stać tu tak całą wieczność, blisko Louisa, czując ciepło jego ciała i oddech na swojej twarzy gdyby nie fakt, że naprawdę musiał iść.
-Ja…um…-zaczął.-Może…dasz mi swój numer.?- zapytał niepewnie.
Louis uśmiechnął się tylko biorąc do ręki kartkę i długopis, które leżały na ladzie obok i zapisał na niej ciąg cyfr po czym wręczył Harry`emu. Loczek zrobił dokładnie to samo.
Pożegnali się i Harry poszedł, zostawiając uśmiechniętego Louisa na środku korytarza.
Sam nie mógł powstrzymać uśmiechu patrząc na kartkę spoczywającą w jego dłoni i uświadamiając sobie, że spełniło się właśnie to o czym marzył odkąd tylko zobaczył Louisa.
Harry czekał na szatyna cały ranek i południe co chwila zerkając na drzwi, lecz ten się nie pojawił. Mimo to Harry wierzył, bo Liam powiedział, że przyjdzie, a Harry nie miał powodów by mu nie wierzyć. Bo Liam jeszcze nigdy nie okłamał Harry`ego.
Więc Harry opuścił salę 206 udając się w stronę recepcji, gdzie stał już Liam z plikiem kartek w ręce.
- A więc Harry- powiedział Liam uśmiechając się do niego.- Twój wypis.- wręczył mu białą kartkę, na której widniały litery zapisane czarnym atramentem.- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, niekoniecznie tutaj.
Harry uścisnął rękę Liama po czym odwrócił się chcąc odejść, lecz jego ciało natrafiło na przeszkodę. Podniósł oczy do góry gotowy przeprosić, lecz jego wzrok napotkał tak bardzo niebieskie tęczówki Louisa i Harry zapomniał języka w buzi.
Zrobiło mu się gorąco, a jego serce zaczęło wybijać szybszy rytm, gdy tylko uświadomił sobie przed kim właśnie stoi.
Louis.
Przyszedł. Uśmiech wstąpił na jego twarz, ukazując dwa dołeczki.
Harry odsunął się od szatyna na bezpieczną odległość, wciąż jednak patrząc na niego.
- Przepraszam- wyszeptał Harry.
- Nie szkodzi. Louis Tomlinson.- przedstawił się wyciągają ku niemu dłoń i uśmiechając się.
- Harry Styles.- Loczek uścisnął jego dłoń i również się uśmiechnął.
W brzuchu szatyna wybuchło stado motyli gdy tylko ich dłonie się zetknęły, a Louis nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wkradł mu się na usta gdy tylko zobaczył te dwa urocze dołeczki Harry`ego.
- Jesteś przyjacielem Liama?- zapytał Harry, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo głupie to było.
- Tak. A ty jesteś jego pacjentem. Zgadza się?- zapytał Louis uśmiechając się wesoło.
- Dokładnie tak.
Harry nie wiedział, czy Liam powiedział mu, że Harry chciał aby Louis przyszedł czy zachował to dla siebie. W tej chwili to nie było ważne. Louis tu był i rozmawiał z nim. I to się liczyło.
Louis z kolei nie zamierzał zdradzać celu swojej wizyty, zamiast tego pozostawiając Harry`ego w stanie nie wiedzy co do jego wczorajszej rozmowy z Liamem.
Louis stał i przyglądał się Harry`emu nie mogąc zrozumieć jak można być aż tak bardzo idealnym.
Harry miał mnóstwo czekoladowych loczków na głowie, szmaragdowe tęczówki, w których Louis zatonął już za pierwszym razem i usta- pełne, malinowe, idealne do….ugh. Louis!
- Jesteś piękny wiesz?- słowa Louisa wyszły z jego ust zanim zdołał je przemyśleć.
Harry zarumienił się.
-Nie tak jak ty.- odpowiedział spuszczając wzrok na swoje buty.
Na twarz chłopaka wkradł się jeszcze większy rumieniec, a Louis mógł przysiąść, że w tej chwili jego serce stanęło.
Niepewnie podniósł podbródek Harry`ego ku górze i jeszcze raz spojrzał w jego zielone jak trawa oczy, które teraz świeciły się dziwnym blaskiem, a Louis uśmiechnął się wiedząc, że to on jest tego powodem.
To było takie dziwne i zarazem przyjemnie mieć Harry`ego tuż obok. Takie nowe. Bo Louis jeszcze nigdy nie pragnął nikogo w ten sposób.
-Harry…-odezwał się Niall, który do tej pory stał obok Liamia i przyglądał się całej tej sytuacji.- Nie chciałbym cię popędzać, ale musimy już iść.
Harry odsunął się od Louisa.
Dopiero teraz dotarło do niego co się właściwie dzieje. Był zażenowany tą sytuacją, ale jednocześnie szczęśliwy bo Louis był tu. I loczek mógłby stać tu tak całą wieczność, blisko Louisa, czując ciepło jego ciała i oddech na swojej twarzy gdyby nie fakt, że naprawdę musiał iść.
-Ja…um…-zaczął.-Może…dasz mi swój numer.?- zapytał niepewnie.
Louis uśmiechnął się tylko biorąc do ręki kartkę i długopis, które leżały na ladzie obok i zapisał na niej ciąg cyfr po czym wręczył Harry`emu. Loczek zrobił dokładnie to samo.
Pożegnali się i Harry poszedł, zostawiając uśmiechniętego Louisa na środku korytarza.
Sam nie mógł powstrzymać uśmiechu patrząc na kartkę spoczywającą w jego dłoni i uświadamiając sobie, że spełniło się właśnie to o czym marzył odkąd tylko zobaczył Louisa.
~~~*~~~
Nastał wieczór, a Harry siedział na kanapie w salonie i
wpatrywał się w ekran swojego telefonu.
-Stary, zrób to wreszcie.- powiedział Niall widząc, że Harry już od pół godziny próbuje się zebrać by napisać sms`a.
- A co jak on tego nie chce?-zapytał Harry spoglądając na Niall`a.
-Gdyby nie chciał, nie dałby ci swojego numeru.- Niall wstał i udał się do swojego pokoju, zostawiając Harry`ego samego z mętlikiem w głowie.
Mijały minuty, a Harry siedział i wpatrywał się w czarny ekran. Raz się żyje- pomyślał po czym napisał wiadomość.
-Stary, zrób to wreszcie.- powiedział Niall widząc, że Harry już od pół godziny próbuje się zebrać by napisać sms`a.
- A co jak on tego nie chce?-zapytał Harry spoglądając na Niall`a.
-Gdyby nie chciał, nie dałby ci swojego numeru.- Niall wstał i udał się do swojego pokoju, zostawiając Harry`ego samego z mętlikiem w głowie.
Mijały minuty, a Harry siedział i wpatrywał się w czarny ekran. Raz się żyje- pomyślał po czym napisał wiadomość.
Do Louis xx.
Hey…wiem, że minęło mało czasu, ale…czy to dziwne, że chcę cię zobaczyć mimo, że widzieliśmy się kilka godzin temu. Zrozumiem, jeśli powiesz, że tak. Harry.
Nacisnął przycisk wyślij, a na ekranie pojawił się raport doręczenia. Już nie było odwrotu.
Przez kilka minut siedział i wpatrywał się w swój telefon. Co jak przestraszył Louisa?
Po chwili jednak telefon zawibrował, a ekran zaświecił się. Wesoła melodia rozniosła się po pokoju oznajmiając, że dostał wiadomość.
Szybko wziął telefon do ręki i otworzył kopertę.
Od Louis xx.
Hey…czy to dziwne, jak powiem, że mam tak samo? Powiem nie. Chce cię zobaczyć Harry. Louis.
Uśmiech rozświetlił twarz Harr`ego. Nie wystraszył Louisa. Louis chciał go zobaczyć.
Przez resztę wieczoru chłopaki wymieniali wiadomości, a każda
z nich wywoływała uśmiech na ich twarzach.
Gdy przyszedł ostatni sms Harry`emu zrobiło się smutno. Lecz gdy tylko odczytał wiadomość jego serce zaczęło bić szybciej.
Gdy przyszedł ostatni sms Harry`emu zrobiło się smutno. Lecz gdy tylko odczytał wiadomość jego serce zaczęło bić szybciej.
Od Louis xx.
Słodkich snów Harry. Twój Louis. xx
Szybko napisał odpowiedź.
~~~*~~~
Telefon Louisa zawibrował dając znak, że otrzymał wiadomość.
Szatyn wziął aparat do ręki po czym nacisnął przycisk pokaż.
Od Harry xx.
Słodkich snów Louis. Twój Harry. Xx
Na słowa Harry`ego w brzuchu Louisa wybuchło stado motyli.
Twój Harry.
Uśmiech rozświetlił jego twarz.
Mój.
Tego wieczoru Louis znów nie mógł zasnąć.
~~~
Ok. Rozdział trzeci za nami. Jeszcze tylko jakieś dziesięć :)
Wiem, że akcja dość szybko się rozwija. To dopiero trzeci rozdział, a oni już się spotkali, ale spokojnie...mam już prawie wszystko napisane (oprócz połowy ostatniego rozdziału), więc mogę wam powiedzieć, że na Larry moments będziecie musieli jeszcze troszkę poczekać:)
Następny rozdział standardowo za tydzień.
Klikajcie w reakcje i komentujecie :)
Do napisania!
Ok. Rozdział trzeci za nami. Jeszcze tylko jakieś dziesięć :)
Wiem, że akcja dość szybko się rozwija. To dopiero trzeci rozdział, a oni już się spotkali, ale spokojnie...mam już prawie wszystko napisane (oprócz połowy ostatniego rozdziału), więc mogę wam powiedzieć, że na Larry moments będziecie musieli jeszcze troszkę poczekać:)
Następny rozdział standardowo za tydzień.
Klikajcie w reakcje i komentujecie :)
Do napisania!
a nie mozesz dodawac wczesniej rozdziałów ? :)
OdpowiedzUsuńMogłabym, ponieważ prawie całe opowiadanie mam już napisane. To zależy tylko i wyłącznie od was. Muszę po prostu wiedzieć, że naprawdę chcecie, abym wstawiała je częściej, a jak na razie nie widać tego. :)
Usuńja chce abys wstawiała częsciej :P poniewaz fajnie piszesz i jestem ciekaw jak sie skończy ,mam nadzieje ze inni tez chcą abyś wstawiala częsciej :P
OdpowiedzUsuńciekawa*
OdpowiedzUsuńSkoro masz napisane, to dawaj, dawaj następne :) Nie wiem czemu, ale jakoś zawsze uwielbiałam w opowiadaniach rozmowy przez wiadomości. I u Ciebie baaardzo słodko to wyszło. A że akcja się rozkręca to dobrze. Lepiej tak, niż jeżeli jest zbyt wolna :)
OdpowiedzUsuńNo to czekam na kontynuację :D
Pozdrawiam
~MGreyback
Larry Stylinson Opowiadanie